Czy z endometriozą można wygrać?
Jest to "artykuł" poświęcony chorobie, która zmieniła całe moje życie, mowa o endometriozie.
Z endometriozą "zapoznałam" się już ponad 8 lat temu, gdy pewnego, słonecznego dnia zapukała do mojego brzucha i uświadamiając mi, że moje zdrowia dosłownie upadło. Przez te 8 lat w wystarczalnie poznałam jej wady których nie sposób opisać. Niektóre objawy endo są zbyt intymne, aby opowiadać je bezpośrednio w internecie za co przepraszam, ale w końcu mowa o kobiecych drogach rodnych i jelitach. Po pewnym czasie pogodziłam się z tym stanem a co więcej uważam że choroba ta ma pewną zaletę, dzięki endo uświadomiłam sobie, że czas zmienić swój styl życia a w szczególności dietę. Inaczej nie wróciłabym do zdrowia. O tym właśnie jest opublikowana treść poniżej. Ze względu na zbyt długą treść dialogu, artykuł został podzielony na dwie części.
Zapraszam na 1 część dialogu, którego pomysłodawczynią jest Marzena Kolano, przyszła naturoterapeutka i wieloletnia pasjonatka zdrowego stylu życia. Marzena mieszka w Dublinie, dosyć deszczowym mieście, które jednak z pewnością ociepla swoją energiczną i wspaniałą osobowością. Posiada fundamentalną wiedzę z zakresu medycyny naturalnej, którą wykorzystuje jako doradca dietetyczny. Z całego serca zapraszam na jej bloga
O tym co jeść, jakie stosować zioła i suplementy w drugiej części.
źródło - Internet
część druga - LINK ENDOMETRIOZA
MARZENA: Witaj Agnieszko. Dowiedziałam się ostatnio od Ciebie o fantastycznym wyniku i będzie mi bardzo miło zapytać Cię o Twoje doświadczenia w tym temacie. Jest wiele osób, które mają podobne wyzwanie jak Ty kiedyś. Twój sukces może dodać im otuchy i inspiracji do zmian. Opowiedz mi w skrócie o Twoim dzieciństwie. Jak wyglądało wtedy Twoje zdrowie?
AGNIESZKA: Witaj Marzeno. Z początku chciałabym podziękować za Twoją troskę i cieszę się, że wspólnie podjęłyśmy temat endometriozy. Z przyjemnością opowiem jak zwalczyłam jej objawy, mając nadzieję, że chociaż część rad i własne doświadczenie pomoże innym kobietom. Nie nazwałabym tego sukcesem, wiem, że choroba jest dalej gdzieś we mnie, mam jednak to szczęście, że udało mi się zwalczyć jej najgorsze symptomy. Udzielam się na paru forach związanych z endometriozą i wiem, że jest to naprawdę bolesna choroba. Nie ma na nią skutecznego leku ani operacji. Jako dziecko nie chorowałam zbyt często, miałam alergię, duszności i często problemy z układem pokarmowym. Jako 3 letnie dziecko poważnie uszkodziłam nos, co prawdopodobne miało olbrzymi wpływ na wieczne krwotoki z nosa i problemy z oddychaniem. Pomijając te zjawiska, nie uważam, że byłam chorowitym dzieckiem. Ciekawą historią z mojego dzieciństwa były szpecące kurzajki, które z jakiegoś powodu „wyrosły” na prawej dłoni. Po dwutygodniowej kuracji witaminami i ziołami dosłownie zaczęły wnikać w skórę. Po miesiącu nie były już widoczne, do tej pory nie wróciły. Walczyłam z nimi około 6 lat, mroziłam je i stosowałam różne popularne metody, w moim przypadku nieskuteczne a pozbyłam zmianą diety, ziołami i suplementacją.
Korzystaj z ziół, pij ziołowe herbaty, o tym w części drugiej.
źródło - internet
Nie zapomnę, gdy podczas jednej z kontroli u naszego lekarza rodzinnego, zostałam zapytana co tym zrobiłam. Gdy ze szczegółami opowiedziałam o swojej kuracji, której efektem była aż tak fantastyczna poprawa skóry, Pani doktor zaniemówiła i nie skomentowała. To dało mi do myślenia. Nie sugeruję że wyleczyłam kurzajki, ale czystym przypadkiem zwalczyłam jej objaw co widocznie miało taki a nie inny efekt. Oczywiście z całym szacunkiem dla lekarzy, okazuje się jednak, że nie wszyscy mają wiedzę z dietetyki, zielarstwa czy suplementacji. Zresztą, uczymy się przez całe życie, niemniej jednak tamta historia otworzyła mi oczy, uwierzyłam, że wzmocnienie i oczyszczenie organizmu, ma ogromny wpływ na nasz organizm i stan naszej skóry. Jednak wtedy nie miałam żadnych objawów endometriozy, wydawało mi się że jestem pozornie zdrowym dzieckiem. ”
AGNIESZKA: Czy miałaś również podobne historie w swoim dzieciństwie?
MARZENA: Tak. Moje dzieciństwo jak było wspaniałe, to właśnie tamten czas upatruję, jako początek nieodpowiedniego leczenia dość prostych infekcji, które obecnie zatrzymuję naturalnie. Zbyt częste jednak leczenie antybiotykami górnych dróg oddechowych dało początek powstaniu ogromnej nierównowagi we florze bakteryjnej i obniżeniu odporności. Wiemy, że około 70% komórek odpornościowych tworzy się właśnie w miejscach obecności flory bakteryjnej i przy pomocy bakterii, tak, więc idąc tym tokiem rozumowania, wszystkiego później zabrakło i cennych witamin syntetyzowanych przez bakterie, enzymów trawiennych, komórek odpornościowych. Wchłanianie substancji odżywczych i regeneracja organizmu bardzo się obniżyła w moim organizmie. Tworzy nas, bowiem flora bakteryjna. Od niej również zależy nasze samopoczucie. Jako nastolatka, więc zaczęłam doświadczać bardzo silne objawy dysbiozy.
AGA: Czy nie jest tak, że lekarze wolą omijać temat medycyny naturalnej i ziołolecznictwa?
MARZENA: Najpierw mogłabym powiedzieć o tym, jak wyglądało moje leczenie. Przychodziłam na wizytę lekarską. Mówiłam, jaki jest problem i otrzymywałam jedynie receptę, bez wyjaśnienia przyczyny, skąd mój stan się bierze i co należy zrobić. Jedynie, co otrzymywałam to naprawdę recepty z lekami. Długo się nad tym zastanawiałam, jak to jest, że to tak funkcjonuje, że to ma prawo bytu. Nie otrzymując żadnych odpowiedzi na pytania, zaczęłam je mocniej stawiać, najpierw sobie, a później stale na wizytach lekarskich. Wszystko po czasie stało się jasne i zrozumiałe. Mamy tak potężną wiedzę z zakresu medycyny, hamowania enzymów, procesów fizjologicznych i w ten sposób za pomocą farmaceutyków możemy zahamować ból, zahamować odpowiedź systemu odpornościowego, jeśli jest nadaktywny, a więc możemy wpłynąć na usunięcie objawów bardzo szybko. I jesteśmy do tego przez ostatnie 30 lat przyzwyczajeni, nauczeni, że jest to leczenie. Coś bardzo mylnego. To, że zaczniemy zażywać leki np. hormonalne, typu Euthyrox, nie oznacza, że wyrównujemy produkcję hormonów w organizmie. Tak łatwo można zmylić ludzi. To, że dodamy z zewnątrz substancje, których brakuje w organizmie, nie oznacza tego, że wyleczymy przyczynę zaburzeń. Ach tak zapomniałam, nazywa się to leczeniem – do końca życia. A ja mówię o tym i będę powtarzać jak mantrę, tylko działanie, które pozwoli organizmowi samemu produkować substancje na odpowiednim poziomie jest wyleczeniem. A więc, substancji, których organizm nie może wytworzyć, jak np. minerałów, czy witamin z gr. B, należy dostarczać z zewnątrz, jednak wszelkie hormony, neuroprzekaźniki, aminokwasy endogenne organizm jest w stanie i powinien sam syntetyzować i kontrolować ich ilość, przy pomocy substancji odżywczych, których codziennie musimy mu dostarczyć, czy nam się to podoba czy nie.
I mamy tu dwie przyczyny wszelakich chorób:
1. Nadmiar zazwyczaj toksyn, metali ciężkich, zanieczyszczeń, promieniowania itp.
2. Ubytek np. witamin, minerałów, pierwiastków śladowych, różnorodności mikroflory itp.
Wyrównanie inaczej osiągnięcie równowagi jest kluczem do powrotu do zdrowia. Chcąc odpowiedzieć na Twoje Agnieszko pytanie, lekarze nie mają wiedzy na temat medycyny naturalnej i ziołolecznictwa z uwagi na to, że synergia związków chemiczno – aktywno – odżywczych jest ogromna w przyrodzie i na studiach medycznych nie uczy się o działaniu terapeutycznym substancji naturalnych pochodzenia naturalnego, czy syntetycznego i to jeszcze współdziałających synergicznie. Nie da się, bowiem przeprowadzić badań klinicznych o podwójnej ślepej próbie kontrolowanej placebo z użyciem np. zestawu czosnku, lecytyny, omega 3, chrząstki rekina i piołunu. Takie badania są niezwykle kosztowne, a sposób na podanie placebo tych substancji graniczy z cudem. Moim zdaniem właśnie, dlatego lekarze opierają się tylko i wyłącznie na badaniach klinicznych jednej substancji chemicznej, której efekty można było bez większych problemów zbadać podając pewnej grupie właściwą substancję i drugiej grupie placebo w tabletce o takim samym wyglądzie.
Marzena: Ale Aga opowiedz dalej, jakie Ty początkowe objawy zauważyłaś, które wskazywałyby na zaistnienie jakiejkolwiek nierównowagi i problemu zdrowotnego u Ciebie.
AGNIESZKA:, Jako dziecko nie odżywiałam się najlepiej, byłam drobną dziewczynką. Jako małe dziecko nie byłam zainteresowana dietą, zdrowym odżywianiem, bardziej interesowały mnie słodycze i popularna oranżada w butelce. Porównując to, co jadłam kiedyś a teraz, musiałabym przykładowo zestawić brudną wodę w kanalizacji a morską lagunę. Lepszego porównania na chwile obecną nie znajdę. Jako dziecko niestety jadłam to, co można było zrobić szybko i tanio, gotowane warzywa pozbawione enzymów, produkty z puszki z konserwantami.
W około 80% moja dieta składała się z bezwartościowego, często smażonego na tanim oleju mięsa, produktów z puszki i przetworzonych słodyczy.
źródło - internet
Swoją drogą jakieś 15/20 lat temu nie było popularne czytanie etykiet na produktach w sklepie. Gdy dorosłam i poszłam na swoje, jadłam dalej to samo świństwo. Niestety zbyt późno nauczyłam się jeść zdrowo i korzystać z diety bogatej w witaminy i minerały. Wcześniej brzydziło mnie wszystko w kolorze zielonym, a poza słodkimi owocami, nie potrafiłam zjeść nic, co było surowe. Nie winie za to nikogo, może jedynie nasze szkolnictwo, które nie przykłada uwagi do nauki o zdrowym odżywianiu. Mimo niezdrowego odżywiania, długo wydawało mi się, że jestem zdrowa. Jadłam dalej to, na co miałam ochotę, słodycze, szybkie tanie potrawy, konserwy i biały chleb często popijając kolorowym napojem. Zresztą co miałam jeść gdy w szkole przebywałam od 8 do 20 a następnie szłam na kolejne zajęcia? Teraz oczywiście nie pozwoliłabym sobie na taki styl życia, wiem jak ważny jest przystopowanie, odpoczynek i pełnowartościowy posiłek.
MARZENA: Kiedy zaczęłaś doświadczać objawów związanych z endometriozą?
AGNIESZKA: Przełomem był Maj w 2008 roku. Kończyłam Liceum, miałam przed sobą obronę dyplomu, maturę i w następnym etapie wybór studiów. To był dla mnie bardzo intensywny i stresujący czas. W dalszym ciągu nie skupiałam się na zdrowiu, przecież do tej pory wszystko było ok. Wracając pamięcią do tamtych czasów, zawsze przed okresem delikatnie palił mnie brzuch. Traktowałam to jako coś normalnego, zwyczajnie związanego z menstruacją. Jednak wtedy w maju, poczułam się źle. Zaczęło się od zawrotów głowy i wyjątkowo nieznośnego bólu brzuchu, standardowo połknęłam tabletkę przeciwbólową. Niestety tym razem to nie wystarczyło, moje ciało jakby płonęło i wyło z bólu na wysokości nerek. Z bólu odjęło mi siły w nogach, zemdlałam. Gdy chciałam podejść do taksówki dosłownie straciłam wzrok, przez chwile widziałam na szaro. Dopiero, gdy usiadłam w klimatyzowanym samochodzie, uświadomiłam sobie, że dzieje się coś poważnego. Kierowca taksówki był przerażony, chyba tak samo jak ja, nalegał, aby pojechać do szpitala. Nie zrobiłam tego, bałam się, zresztą nie wiedziałam, co robić. Dotarłam do domu, gdzie następnie po około godzinie męki, ból zaczął odpuszczać. Nie wiedziałam wtedy, że tak będzie wyglądać mój każdy następny okres przez 6 lat. Prawdę mówiąc, każda z kobiet chorujących na endometriozę przechodzi ją nieco inaczej, jednak wiele z nas ma podobne objawy i prawie zawsze towarzyszy nam przeszywający ból.
Obecnie naprawdę mało jest informacji o endometriozie, a osoby które tego nie przeszły mylą to ze zwykłym objawem związanym z nadchodzącą miesiączka. 8 lat temu, gdy zaczęłam poszukiwać przyczyny i zadawać pytania, informacje o endometriozie były bardzo skąpe. Do tej pory nie wiadomo jak w 100% wyleczyć i co ją powoduję. W tym kierunku można np. poddać się laparoskopii, lub stosuje się antykoncepcję hormonalną. Dziewczyny z którymi rozmawiałam, skarżą się jednak, że mimo wielu operacji, ogniska endometrialne zbyt często powracają. Mam to szczęście, że podczas wieloletniego poszukiwania informacji natrafiłam na fascynujące publikacje z działu medycyny naturalnej oraz ludzi, którzy preferują rehabilitacją za pomocą naturalnych środków. W efekcie, sama obecnie zajmuje się medycyną naturalną i zamierzam zostać dyplomowanym specjalistą do spraw żywienia osób chorych i zdrowych. W życiu chyba tak jest, że gdy uporamy się z jakimś poważnym problemem, staramy się poźniej pomóc innym. Jestem przekonana, że żywność, suplementacja i styl życia ma potężny wpływ nasz organizm.
Jestem przekonana, że żywność, suplementacja i styl życia ma potężny wpływ nasz organizm.
źródło - internet
AGNIESZKA: Z tego, co wiem Marzeno, Ty również studiujesz bardzo pokrewny kierunek tyle że w Dublinie. Czy Twoim zdaniem wzmocnienie organizmu może mieć wpływ na zanik choroby, a przynajmniej jej objawów?
MARZENA: Tak. Odkąd zdecydowałam się, że potrzebuję usunąć przyczynę moich chorób zaczęłam się uczyć tego, co dane witaminy, minerały, pierwiastki śladowe robią w naszym organizmie. Zaczęłam bardzo dużo czytać na ten temat i eksperymentować i moje sukcesy zdrowotne w długim czasie pokazały mi, że idę w bardzo dobrym kierunku. Osoby dookoła mnie zainspirowały mnie do rozwoju w tej dziedzinie i zdobyłam dyplom doradcy dietetycznego, a już wkrótce zdobędę dyplom naturopaty – dietetyka. Dla mnie jednak liczą się lata doświadczenia i praktyki na sobie i wyniki osób, którym do tej pory pomagałam. Już sam zanik objawów chorobowych obserwujemy w momencie usunięcia z organizmu substancji toksycznych. Substancjami naturalnymi występującymi w przyrodzie możemy właśnie to zrobić. Nazywamy wtedy taki proces oczyszczaniem organizmu. Jest tak dużo informacji na ten temat, że zachęcam do wnikliwej indywidualnej analizy, bo 2 tygodniowy detoks dietą nie równa się całemu procesowi oczyszczającemu, który ktoś inny robi w pół roku dietą i skoncentrowanymi substancjami oczyszczającymi, odrobaczającymi i regeneracyjnymi. Dopiero przejście przez wiele stopni oczyszczania daje możliwość usunięcia przyczyny choroby i często wpływa na cofnięcie się jej samej. Absolutnie nie mogę powiedzieć, że jest to leczenie, bo mi nie wolno nawet tak to nazwać. Nie wolno powiedzieć osobie takiej jak ja, że żywność czy suplementy leczą, bo zarezerwowane jest to dla leków. Co natomiast mogę powiedzieć to to, że dzięki naturze możemy wesprzeć organizm, by sam pod wpływem substancji, które mu dostarczymy zrobiły wspaniałą robotę, a nazywam ją „zdrowieniem”. Naprawdę nie mogę powiedzieć, by jakiekolwiek leki pomogły mi w usunięciu moich chorób począwszy od reumatoidalnego stanu zapalnego stawów, zwyrodnień stawów, hiperprolaktynemii, mikrogruczolaka na przysadce mózgowej, 2letniego zapalenia pęcherza i cewki moczowej, silnego trądziku, grzybicy ogólnoustrojowej, nieregularnego miesiączkowania, czy obniżonej płodności. Mogę natomiast śmiało powiedzieć po tylu latach braku powyższych, że to właśnie żywność i dodatkowe substancje pomogły mi oczyścić mój organizm na tyle, że zatrzymały się chorobowe procesy, odwróciły swój bieg, a poprzez sukcesywne wzmacnianie organizmu mój organizm radzi sobie coraz lepiej. Mnie również zdarzają się nadal infekcje. Natomiast radzę sobie z nimi naturalnie, przy okazji wspierając mój organizm, by był silniejszy niż poprzednio.
AGNIESZKA: Wydaje mi się, że nie tylko sama dieta ma ogromny wpływ, ale całościowa zmiana stylu życia, przede wszystkim redukcja stresu. Taka „psychiczna” metamorfoza będzie miała zbawienne działanie w kierunku uzdrowienia. To w końcu stres niszczy grasicę która jest tzw. „mózgiem” układu odpornościowego. Uwstecznia się i kurczy gdy starzejemy się oraz wtedy gdy przeszliśmy ogromny stres. Nie jest nowością, że obecny styl życiu, wykonywanie pracy na akord, stresujące i przykre sytuację lub awantury rodzinne mogą przyczynić się do osłabienia wydajności naszego organizmu. Z mojego doświadczenia i przeprowadzonej naprawdę sporej ilości rozmów z dziewczynami chorującymi na endometriozę, zauważyłam, że u większości z nich nerwy to codzienność. Oczywiście to nie jest reguła, natomiast zdecydowana większość poznanych mi dziewczyn opisuje, że przestają radzić sobie w życiu lub nadmiernie się zamartwiają, mają lęki, wpadają w depresję. Gdy wpadliśmy w pułapkę, żyjemy w ciągłym stresie i nadmiernie przejmujemy się życiem, mięśnie w naszym organizmie spinają się, metabolizm zaczyna szwankować. Moje życie również było przepełnione rodzinnymi awanturami i dramatami o których raczej wolę nie wspominać. Z przeszłością trzeba się pogodzić, zamknąć pewien etap i podchodzić z dystansem do ludzi którzy mają negatywny wpływ na Twoje życie. W moim życiu punktem kulminacyjnym był okres zakończenia liceum, ambicje i wyzwania mnie przerosły. To był ten moment gdy mój organizm się poddał. Jestem pewna, że specyficzna, niezdrowa dieta, stres i pęd życia z pewnością miały ogromny wpływ na tamtejszy marny stan zdrowia i początek choroby.
część druga - LINK ENDOMETRIOZA
...
mgr Marzena Kolano
Dyplomowany doradca dietetyczny, praktyk pro-leczniczej suplementacji, studiuje naturoterapię i dietetykę. Edukuje i pomaga w wyborze najkorzystniejszej diety, jako fundamentu oraz dodatkowej suplementacji produktami 'food-state' opartymi na wyciągach ze źródeł naturalnych.
mgr Agnieszka Zarzycka
Studentka dietetyki na Uniwerytecie Medycznym, zafascynowana medycyną naturalną oraz alternatywnymi sposobami leczenia i wspomagania organizmu. Przyszła specjalistka do spraw żywienia osób chorych i zdrowych. Od 8 lat interesuje się również suplementacją i profilaktyką zdrowotną.
Odpowiedz Anuluj
Wszystkie pola wymagane